Znamy to wszyscy. Z jednej strony serce raduje się na myśl o nowym zleceniu, z drugiej strony wewnętrzne JA podpowiada NIE! Nie w tym terminie. Nie teraz. Nie za taką stawkę. Stajemy na rozdrożu- przyjąć zlecenie z poczuciem klęski, a może odrzucić je z satysfakcją i pustym portfelem? Wiesz, na jakie zlecenia tak reaguję?
Przede wszystkim na zlecenia „na wczoraj”. W sieci aż roi się od takich ogłoszeń- zlecę napisanie wysokiej jakości tekstu eksperckiego, pilnie, najlepiej na dzisiaj. A! I za 2 zł/1000zzs! Brutto. Ogromne wymagania, wielkie aspiracje, tylko jakoś nieadekwatna suma pieniążków. I co z tym zrobić? Odrzucić czy przyjąć?
Moim zdaniem? Odrzucić. Dlaczego? Bo takie zlecenia psują rynek. Jeśli gdzieś tam jest ktoś, kto zgodzi się napisać doskonały tekst za 70 groszy, bo tyle mniej więcej zostanie z tych 2 zł brutto, po co zleceniodawca ma szukać kogoś, kto weźmie więcej? Koło się napędza. Toczy się każdego dnia, a my, copywriterzy, zostajemy z mało satysfakcjonującymi zleceniami, za które z pewnością wyżyć się nie da.
Kiedyś myślałam trochę inaczej. Pełna entuzjazmu, że w ogóle ktoś zainteresował się moją ofertą, pisałam wszystko, co tylko się dało. I co mi to dało? Bardzo dużo! Przede wszystkim jakieś doświadczenie. Lekkość pisania, łatwość znajdowania inspiracji do tekstu. Na tamten czas to było ok, więc nie żałuję nawet tych precli napisanych za złotówkę. Mam je zresztą na dysku do dziś.
Myślę, że zleceniodawca płaci tyle, ile jest konieczne. Taki zleceniodawca, który sam z siebie stwierdzi, że należy Ci się więcej to już niemal gatunek wymarły. Wiadomo, business is business. Ale pamiętaj, że to też Twój biznes. Pisanie dla idei jest super, ale jest tylko dla idei. Musisz zarobić na utrzymanie działalności, jeśli ją masz. Jeśli nie- musisz zarobić po prostu na życie. Dużo zależy od tego, czy pisanie jest dla Ciebie formą zarobku głównego czy tylko dorabianiem sobie. Ale nawet fakt, że na pisaniu jedynie dorabiasz nie oznacza, że masz pisać za grosze. I to nie przysłowiowe, a rzeczywiste.
Jaki z tego wszystkiego jest wniosek? Czy trzeba wyśrubować stawki tak, by każdy zainteresował się nimi w tym negatywnym znaczeniu, zastanawiając się, dlaczego jest tak drogo? Oczywiście, że nie. Choć są pewnie klienci, którzy są w stanie zapłacić sporo za dobry tekst. Trzeba jednak zwracać uwagę na to, ile pracy, wysiłku i czasu poświęcasz na konkretne zlecenie. Jeśli cena za taką treść nie będzie adekwatna do wysiłku, stracisz motywację i podetniesz sobie skrzydła.
O tym, jak wyceniać swoją pracę napiszę kiedyś poradnik. Dzisiaj jednak mam dla Ciebie jedną tylko myśl. Uczciwie i w zgodzie ze sobą proponuj stawkę za zlecenie, a pisanie wciąż będzie dla Ciebie przyjemnością i radością. Nie wierzysz? To uwierz, bo znam to z autopsji.
SKOMENTUJ ARTYKUŁ